Power of Metal

Kamilbolt

Już jest tu i ówdzie.
Po pierwszym odsłuchu ocena punktowa podobna do nowego Behemot, czyli po 7,5 /10, a więc obydwie płyty mają swoje wady.
Jedno za to jest pewne: o takim brzmieniu nowy piesek salonowy elektrody może pomarzyć :killer:

K0stek

Kamilbolt

K0stek

Cieszę się, że się zrozumieliśmy.

Kamilbolt

Last Axeman

Kamilbolt

Jednak wciąż nie jest ono tak perfekcyjne. Sorry, ja nie lubić kurzu Wink

K0stek

Corpseone

Bardzo subiektywne zdanie na temat nowego Vadera, którego właśnie skończyłem przesłuchiwać. Dzieła to pan Piotr niestety nie nagrał. Jest tak jak przewidywałem 100% Petera w Vaderze. Kompozycyjnie niestety nie dzieje się dużo. Najlepszy utwór na płycie to tak naprawdę długi When The Sun Drowns In Ark, który kojarzy się z miejsca z Dark Transmission z opluwanej The Beast, której nota bene dużo przyjemniej mi się słuchało niż Necropolis. W pewnym momencie pojawia się niesamowicie brzmiący hołd dla Black Sabbath. Mroczny, ciężki riff i dzwon w tle. Wyszło kapitalnie. Aż się prosi o jakąś solówkę z Vogga czy Mausera, gdyż solówki to jedno wielkie masturbowanie wajchy (łiiiiiiiiił, łaaaaaaał łooooooł). Jest kilka melodyjniejszych solówek, które jak przypuszczam nagrał gościnnie gitarzysta Esquarial. O dziwo to te wolniejsze utwory (Devilizer, Impure, czyli Predator II). zdecydowanie lepiej wyszły niż te szybkie killery. Z szybszych podobał mi się jeszcze Anger. Jakkolwiek początek płyty wciąga - Devilizer, Rise Of the Undead to później im dalej, tym nudniej i przewidywalniej (poza ostatnim premierowym utworem). Teledysk ma być kręcony do Never Say My Name. Moim zdaniem kawałek zupełnie przeciętny. Peter by zapchać tracklistę wcisnął na płytę dwa zapychacze - The Seal i Summoning The Futura. W tym pierwszym Peter próbuje z lekka naśladować grobowe mruczenie Karla Sandersa, ale nie wyszło przekonywająco. Takie przerywniki zajebiście wychodzą jednak w NILE, a nie w Vader. W miarę ciekawym kawałkiem jest jeszcze Dark Heart. Co do coverów, to wyszły przyzwoicie. Peter nie silił się na zmianę aranżacji, po prostu odegrał covery zachowawszy wierność oryginałowi. W "Black Metal" gdyby swoje ścieżki wokalne nagrał Cronos, to nikt by się nie spostrzegł, iż to Vader. W "Fight Fire With Fire" troszkę brakuje przearanżowania kawałka, tak by Taff mógł sobie poszaleć, jak to czyni w Rootwater czy Black River, ale to nie on tu rządzi, tylko Generał. Po pierwszych przesłuchaniach Necropolis ma u mnie 5 - 6/10. Myślę, że więcej nie będzie. Nowy Behemoth podoba mi się zdecydowanie bardziej. A co do Necropolis, to wg mnie jest to jedna ze słabszych płyt Vader. Poprzedniczka, czyli Impressions In Blood była zdecydowanie dużo bardziej udana.

S.IX

w koncu jakas konkretniejasza opinia... szkoda, ze takich jest tak malo.. co do ostatniego Vader'a to w wielu aspektach jednocze sie z Przedmowca.. plyta zdecydowanie nie powala, nie zaskakuje.. nie ma zenady, ani powodu do wstydu, ale Peter powinien "pojsc" dalej, bo inaczej grozi mu zmeczenie materialu...jak to mowia, kto sie nie rozwija, ten sie cofa.. co do brzmienia, to nie mam jeszcze zdania, bo mam kopie pt "illegal".. wracajac do samego materialu, to nie znajdzie sie tu zadnych innowacji w odniesieniu do przeszlosci.. ta plyta to taki medley Vader z roznych lat.. spodziewalem sie takiego albumu, choc w duchu liczylem na cos ciut lepszego.. ale i tak jest ok.. z sentymentu do zespolu, oryginal zakupie..

czarny

zagladnalem dzis do wrzesniowego numeru rock hard i ze zdziwieniem zauwazylem, ze w zestawieniu redakcyjnych recenzji Vader widnieje na 2 miejscu zaraz za nowym megadeth Exclamation

dodam, ze Behemoth jest 5

no prosze.

K0stek

Tak jakby kogoś obchodziły te zestawienia Wink

czarny

jakby nie obchodzily to po co by je robili?

niezmiena to faktu mojego zdziwienia wynikiem
vadera nie slyszalem, ale behemotha jednak niedocenili

KingOdin

bałem się tego albumu %-)

ale jestem mile zaskoczny
tak...nic nowego, ale .... jakoś mnie wciągnęło

fajnie się słucha całej płyty
nie nudzi

fajne, na razie DUŻY +

Kamilbolt

Mimo że przez lata stroniłem od szeroko rozumianej extremy, to z jakiś powodów bardzo przyjemnie słucha mi się tego albumu. W dodatku coraz bardziej mi się zaczyna podobać i na 7,5 na pewno się nie skończy.
Szkoda tylko solówek, których mogłoby na tej płycie w ogóle nie być, bo są fatalne.