Power of Metal

Karma

Po przesłuchaniu całości - przyjemna płytka, ale zgadzam się, że szału nie ma. Love Tyger wciąż mój zdecydowany faworyt.

Sanctified

Mój to "England". Reszty mogłoby nie być. Wink

Voltan

oj tam, dobra płyta
oczywiście Tobiego gadka, że to najlepszy Edgej, to gruba przesada, ale jest dobrze Wink

Karma

nom, zdecydowana przesada stwierdzać, że to najlepszy album:/ Ale pewnie zafascynowany swoim nowym "dziełem", to i winić go trudno.
Mnie osobiście uderzył nadmiar elektroniki i te dziwne wstawki wokalu w space police. Zupełnie niepotrzebne.

Robson

Świetna płyta. Najlepsza w dyskografii obok Rocket Ride.

Voltan

Karma

Nie wiem jak to określić.. Smile

Ale mi się nie podobało to. Udawanie gości z kosmosu, czy co...

Sanctified

Robson

IMO jeśli chodzi o ten konkretny zespół to im więcej kabaretu tym lepiej.

Sanctified

Mylisz Edguy ze Steel Panther.

Robson

Nie, to inny rodzaj kabaretu Wink

Karma

Głównie to wycięłabym to, co się dzieje pomiędzy 4:00 - 5:00 minutą.
Ale sporo Avantasii też się tu przemyka.

Voltan

dziwnym nie jest, skoro materiał pisze ta sama osoba, a ramy stylistyczne nie są odległe

Karma

Dziwić się nie dziwię, tylko czasem chciałoby się więcej edguy'a w edguy'u Smile

Jeśli rozumiecie o co mi chodzi. No, ale to już szczegóły. Tak to płyta spoko.

DaNail

Moim faworytem zdecydowanie został "England". Edguy'a utożsamiam z muzyką czadowo-jajcarską i takowej oczekuję sięgając po nowe krążki. Tinnitus prawie w ogóle mi nie podszedł (wyjątkiem jest The pride of creation), Age of Joker też juwenaliów mi nie urwał więc miałem ogromną nadzieję, że tym razem wreszcie będzie lepiej. Jest lepiej, ale przebojowości rodem z Mandrake, Hellfire Club czy Rocket Ride nie znalazłem.
Dopada mnie refleksja, że Sammet wszystkie swoje najlepsze melodie już wymyślił... Obym się mylił.