Power of Metal

Last Axeman

Wychodzi na to, że mnie też "Morning Star" robi lepiej, ale sprawiedliwiej byłoby najpierw skonfrontować tę opinię z bieżącym odsłuchem "Wolverine", którego ostatni raz słuchałem chyba gdzieś ok. 2009-2010 roku.

sebastian

"morning star" to jedna z moich ulubionych płyt. już kilka razy pisałem tutaj, że po roku 2000 niewiele równie dobrych longplejów wyszło.

nie widzę potrzeby porównywania z "wolverine blues" bo to mimo wszystko trochę inna kategoria. rosomakowy blues to płyta ustalająca ramy pewnego gatunku i jednocześnie mocno w tych ramach zamknięta. poza tym bliższa deathmetalowym korzeniom. natomiast jutrzenka jest otwarta na różne wpływy. właściwie takiego klasycznego death'n'rolla ("wolverine blues", furbowl, gorefest itd.) to tam nie ma. nie będę tego wątku rozwijał, bo sam o tym wcześniej pisałeś.

uwielbiam obydwie.