Forum Power of Metal
+ mocna strona metalu +
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

FATES WARNING
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 18, 19, 20  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Power of Metal Strona Główna -> Zespoły
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Greebo



Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 5189
Przeczytał: 8 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Harrrr!

PostWysłany: Pon 11:11, 28 Lip 2008    Temat postu:

Owszem zalatuje Queensryche i wcale mi to nie przeszkadza a wręcz przeciwnie Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Meltorm



Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 3889
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 11:18, 28 Lip 2008    Temat postu:

Swoją drogą jest to połączenie FW i Q, kurwa... no czego chcieć więcej? Marzenie każdego fana tych kapel Razz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pan_Heathen



Dołączył: 20 Cze 2008
Posty: 9422
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 11:23, 28 Lip 2008    Temat postu:

A co sądzicie o Disconnected? Mnie płyta owa rozwala, choc nie w taki sposób, ze mam jej ochotę słuchac w kółko, przeciwnie, jest to na tyle osobliwe i trudne doznanie, ze nie mozna jej słuchać często. Ten hm... postnuklearny klimat, duszna atmosfera jakiejs beznadziejności świata, niesamowite kroczące riffy, jak chocby ten genialny w "So".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Last Axeman
Administrator


Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 13369
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Częstochowa

PostWysłany: Pon 11:30, 28 Lip 2008    Temat postu:

Klimat Disconnected nieziemsko wciągający. Zamykające album kilkuminutowe outro doprowadza ów klimat niemal do punktu krytycznego Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sebol



Dołączył: 20 Cze 2008
Posty: 2681
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 11:32, 28 Lip 2008    Temat postu:

pan_Heathen napisał:
A co sądzicie o Disconnected?

Chyba mój ulubiony FW, zgadzam się co do klimatu tej płyty, niesamowity jest...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greebo



Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 5189
Przeczytał: 8 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Harrrr!

PostWysłany: Pon 11:38, 28 Lip 2008    Temat postu:

Meltorm napisał:
Swoją drogą jest to połączenie FW i Q, kurwa... no czego chcieć więcej? Marzenie każdego fana tych kapel Razz


Jeszcze trochę Angry Laughing
Powrót do góry
Zobacz profil autora
progmetall



Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 12808
Przeczytał: 30 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 18:18, 29 Lip 2008    Temat postu:

pan_Heathen napisał:
A co sądzicie o Disconnected? Mnie płyta owa rozwala, choc nie w taki sposób, ze mam jej ochotę słuchac w kółko, przeciwnie, jest to na tyle osobliwe i trudne doznanie, ze nie mozna jej słuchać często. Ten hm... postnuklearny klimat, duszna atmosfera jakiejs beznadziejności świata, niesamowite kroczące riffy, jak chocby ten genialny w "So".

Płyta jest niedoceniona , ale tam są dwa kawałki które pakuję do pierwszej piątki utworów Fates Warning. Ja jak włączę tą płytę to na jednym razie nigdy się nie kończy .Zresztą numery z tego wydawnictwa znakomicie brzmią na koncercie. POTĘGA!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Wto 19:12, 29 Lip 2008    Temat postu:

Bardzo dobra płyta. Czy taka niedoceniana? Tego akurat nie wiem, tym niemniej warta poznania.
Powrót do góry
pan_Heathen



Dołączył: 20 Cze 2008
Posty: 9422
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 19:23, 29 Lip 2008    Temat postu:

Calico napisał:
Bardzo dobra płyta. Czy taka niedoceniana? Tego akurat nie wiem, tym niemniej warta poznania.


No, nikt sie o niej nie zająknął w tym temacie wczesniej, podobnie jak o APSOG. Stąd wniosek, ze duzo bardziej ceniony jest wczesniejszy FW.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
progmetall



Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 12808
Przeczytał: 30 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 19:29, 29 Lip 2008    Temat postu:

Nie ,no jest to płyta o wiele bardziej dojrzała niż np. Night On Brocken .Postęp jaki przeszedł zespół od jedynki do omawianej właśnie Disconnected jest ogromny. Wystarczy posłuchać takiego Damnation na przykład i po nim Still Remains . Obydwa bardzo dobre numery ,jednak Still Remains to potęga!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
progmetall



Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 12808
Przeczytał: 30 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 22:43, 28 Sty 2009    Temat postu:



Kto poznaje tych panów?


Ostatnio zmieniony przez progmetall dnia Śro 22:44, 28 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greebo



Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 5189
Przeczytał: 8 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Harrrr!

PostWysłany: Nie 13:43, 22 Mar 2009    Temat postu:

Ktoś poznaje tą okładkę?



Jak można nagrać tak genialną EP i milczeć już 6 rok? Tylko dwa numery a taka potęga, przestrzeń, klimat i Arch jak marzenie - dojrzalszy i doskonalszy niż w latach 80tych. Czy John coś jeszcze kiedyś zgotuje?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Meltorm



Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 3889
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 15:23, 22 Mar 2009    Temat postu:

Ja miałem to już dawno posłuchać i zapomniałem bo miałem problemy ze znalezieniem Sad
Powrót do góry
Zobacz profil autora
progmetall



Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 12808
Przeczytał: 30 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 20:08, 23 Mar 2009    Temat postu:

Greebo666 napisał:
Ktoś poznaje tą okładkę?



Jak można nagrać tak genialną EP i milczeć już 6 rok? Tylko dwa numery a taka potęga, przestrzeń, klimat i Arch jak marzenie - dojrzalszy i doskonalszy niż w latach 80tych. Czy John coś jeszcze kiedyś zgotuje?


Oczywiście stoi u mnie na półce obok Awaken The Guardian.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greebo



Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 5189
Przeczytał: 8 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Harrrr!

PostWysłany: Śro 10:16, 05 Sie 2009    Temat postu:

progmetal napisał:

Oczywiście stoi u mnie na półce obok Awaken The Guardian.


To ja w ramach dziejszej radosnej twórzości: Wink


I will wish upon a star
I believe in you
And if my will has strayed afar I remembered you
Will you remember me?

1986 - Awaken The Guardian



Oj zapamiętam, zapamiętam. Nie tylko przez hipnotyzującą i piękną, kosmiczną i komiksową okładkę jaką okraszony jesteś ale przede wszystkim przez to, że obok Operation: Mindcrime stoisz na szczycie podium w kategorii "najlepszy album metalowy". Strażniku, pokłony biję!

Poprzedni album Fates czyli niesamowity The Spectre Within zasiał ziarno ciekawości wśród słuchaczy, a było ich całkiem sporo, bo zespół na trasie supportował Anthrax i dzięki temu dotarli do wielu ludzi. Skład nie zmienił się w stosunku do poprzedniego albumu, co najwyżej można doliczyć Jima Archambaulta (tak jest! z tych ARCHambaultów, o tym panu jeszcze będzie w tej recenzji), który gościnnie zagrał na klawiszach. Muzyka? No muzyka już się zmieniła, z doskonałego, technicznego, epickiego power metalu z krążka poprzedniego stała się... no właśnie... kombinacją, która od 23 lat nie doczekała się naprawdę godnego następcy w gatunku, mówi się, że tą płytą Fates Warning stworzyło metal progresywny w czystej postaci. Nawet cytując za Mikem Portnoyem z jego "wstępu" do Awaken The Guardian z mega-reedycji z 2005:

"Bardzo często fani i krytycy przypisują Dream Theater stworzenie całego nowego gatunku jakim jest progresywny metal w późnych latach 80tych czy też wczesnych 90tych... ale prawda jest taka, że Fates Warning robiło to lata przed nami" (i w dodatku nieporównywalnie lepiej - przypisek Greebona)

Oczywiście od lat toczą się spory o prawdziwe korzenie metalu progresywnego, o to od którego albumu Fates Warning zaczęło go grać itd itp ale w gruncie rzeczy zostawmy szufladki, bo mamy kawał niecodziennej muzyki przed sobą:

1. The Sorceress
2. Valley of the Dolls
3. Fata Morgana
4. Guardian
5. Prelude to Ruin
6. Giant's Lore (Heart of Winter)
7. Time Long Past
8. Exodus

Po raz kolejny Fates Warning zafundował nam podróż do świata mroku, czarownic, gigantów, smoków ale jest to zupełnie inny typ tekstów niż te do których taka tematyka nas przyzwyczaiła. John Arch jest wybitnie uzdolnionym tekściarzem i dobiera dystyngowane epitety do wyszukanych wyrażeń, głęboko sięgających do historii, legend czy mitologii. Mamy także Prelude To Ruin z dość dobitną choć metaforycznie wyrażoną krytyką rządów USA oraz jeszcze jeden tekst - niepozorny, smutny Guardian, który jest ponoć napisany z myślą o połowicznie sparaliżowanym bracie Johna Archa.
No ale dość o tekstach. W tamtych latach progresja jako taka w metalu nie istniała a lata eksperymentów miały dopiero nadejść. Fates Warning ze swoimi skomplikowanymi i połamanymi kompozycjami przecierał ścieżki, nie odcinając się od korzeni i ciągle mając potężny epicko-powerowy wydźwięk i tym razem wręcz thrashowe, mocne gitary. W solówkach także nie ma bezmyślnego shreddingu i Matheos razem z Ardiuinim raczej skupiają się na graniu przemyślanych i wzruszających melodii - czyli nie ma wirtuozerskich popisów, jest feeling!. Co bardzo się zmieniło w stosunku do The Spectre Within to znacznie większa ilość pięknych i niesamowicie klimatycznych wstawek akustycznych. Poza oczywistym instrumentalem, czyli Time Long Past muszę tu nadmienić absolutnie genialne intro do Guardian. Poza tym, cała muzyka Fates Warning nabrała jakby wiatru w skrzydła i uniosła się tak wysoko, że zwykli śmiertelnicy mogą sobie o takim poziomie pomarzyć - cały album brzmi niezwykle transcendentalnie, jakby sen jakiegoś pięknego umysłu o tym, jak powinien brzmieć album idealny. Nie tylko rozmarzone brzmienie się na to składa - album jest koncepcyjny, nie lirycznie ale muzycznie - kompozycje mimo iż się od siebie różnią dość drastycznie to jednak nie mogłyby się znaleźć na żadnym innym albumie - przy każdej kompozycji od razu słychać, że to Awaken The Guardian.

I skoro już o kompozycjach, niemal wszystkie są autorstwa duetu Arch/Matheos i takie połączenie to chyba optymalna kombinacja - trzonem są długie, rozbudowane numery z momentami, w których niemal nie da się nie odpłynąć takie jak Exodus, Prelude To Ruin, Giants Lore i Fata Morgana, dalej mamy szybsze i bardziej dynamiczne numery (oczywiście tym kolosom też dynamiczności nie brakuje jednak jest ona rozłożona w inny sposób) - The Sorceres i Valley Of The Dolls i dawkę łagodności w postaci przepięknego Guardian i uroczego instrumentalnego Time Long Past.
O gitarach już trochę wspomniałem - są ciężkie jak na melodyjny metal progresywny nawet dziś a ich połamana, surowa maniera dodaje jeszcze dodatkowego efektu. Kiedy gitarzyści przerzucają się na akustyki nie brzmią wcale gorzej - nie jest to po prostu złagodnienie i odpoczynek dla ucha po kaskadach wizytówkowych riffów - podczas partii akustycznych kompozycje wcale nie tracą na wartości muzycznej, gdyż także i one są na tyle wykombinowane i przemyślane żeby zaczarować słuchacza i zainteresować głębiej. Sekcja rytmiczna w postaci DiBiase i Zimmermana jest mocno wysunięta na przód - zwłaszcza perkusja, tutaj nie jest zdeprecjonowana do postaci tła i wybijania rytmu, gra rolę pierwszoplanową a jednocześnie nie odwraca uwagi od schowanych na nią gitar i wokalu. Mistrzowski efekt! Mnóstwo ludzi narzeka sobie na brzmienie tego albumu - także właśnie na perkusję, ale to chyba tylko dlatego, że nie są otwarci na takie zmyślne zabiegi i wolą jak wszystko jest tak, jak się przyzwyczaili. A tampon im w ucho Wink.

O wokalu Johna Archa to można by napisać oddzielną recenzję - niedoceniany przez wielu, którzy słyszą w nim jedynie wysokie, "cheesy" wokale. Zgodzę się, że nie jest on technicznym wirtuozem i tak naprawdę nie niepowtarzalnego głosu (przynajmniej nie miał takiego na The Spectre Within - tutaj skrajne unosowienia wokali wyszło mu w kwestii oryginalności na plus, przy okazji odsiewając kolejną warstwę słuchaczy) ale to co on wyprawia ze swoim wokalem przechodzi ludzkie pojęcie - takiej fantazji przy układaniu linii melodycznych, takiego zaangażowania w jej urozmaicanie i zakręcenie i takiej magii oraz klimatu jakie buduje mogliby mu pozazdrościć niemal wszyscy metalowi wokaliści. Poza tym, John Arch w ogóle nie potrzebuje tekstu aby śpiewać, co udowadnia znanymi już z poprzedniego albumu wokalizami i skoro już przy nich jesteśmy to dopowiem, że John jest absolutnie JEDYNYM wokalistą, który może śpiewać lalalalala tudzież nananana i nie robić przy tym wiochy a raczej wręcz przeciwnie - sprawić, iż słuchacz odruchowo zacznie podążać w jego ślady w tym wirujących szaleństwie niepozornych dźwięków.

Strażniku, cóż mam począć z takim katorżniczym zadaniem jak obiektywne podsumowanie Twojego przebudzenia, och cóż? No cóż... nie będę owijał w bawełnę, dla mnie to najdoskonalsze dzieło w metalu progresywnym i zasadniczo ścisła czołówka całej muzyki. Od 23 lat ten album nie postarzał się ani trochę, bo po prostu nie ma godnych następców jeśli chodzi o taki styl grania. Tak właśnie powinien brzmieć album metalowy - jest tu wszystko: wpadające w ucho czarujące melodie, ostre i szybkie riffy do machania głową, potęga i epickość w brzmieniu, oryginalność i rozpoznawalność na niebotycznym wręcz poziomie, ambicja na nagranie czegoś większego i to spełniona, bez przerostu formy nad treścią rodem z DT. Ale nie jest album łatwy, rzadko się go docenia przy pierwszej próbie. Tutaj trzeba poświęcić trochę czasu i przywyknąc do jego specyficzności, "zrozumieć" wokal i jego wielkość zamiast ślepo w nim widzieć przeciętnego wokalistę i podobnie przywyknąć do innego brzmienia.


Kto się ze mną zgadza?
Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Power of Metal Strona Główna -> Zespoły Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 18, 19, 20  Następny
Strona 4 z 20

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin