Power of Metal

Alvacast

Też optuję za "Welcome To The Other Side" z zastrzeżeniem, że na gitarze gra facet, który z prężnej kapeli uczynił talerz flaków z olejem (sorry olej Twisted Evil

)

robpal

Soundchaser jest niezniszczalny, bezsprzecznie mój ulubiony krążek Niemców. Petarda i hicior na hiciorze Exclamation

Unity świetne, Welcome to the Other Side i Speak of the Dead także (potem już niestety tylko w dół, choć wciąż solidnie). Bardzo lubię symfoniczne XIII i trochę lżejsze Ghosts, a ze starszej twórczości szczególnie wyróżniają się The Missing Link, Black in Mind i Trapped.
Inna sprawa, że na początku to oni po prostu nędzę grali Wink

Dość długo szukali "swojego stylu".

Est

Rage kojarzy mi się pod jednym względem z Motorhead - podobnie jak ekipa Lemmy'ego nagrywają od dawna jedną i tę samą płytę.

robpal

Strasznie dużo tego nagrali i rzeczywiście pewne grupy płyt się zlewają. Niemniej niektóre z nich są świetne.

berba

Alvacast

Wyrażam swe nadzwyczajne zdziwienie powyższą opinią na podobieństwo wczorajszej czerwonej kartki Ronaldo w meczu z Athletic Bilbao...

firesoul

Soundchaser w miarę lubię, resztę średnio na jeża, zachwytów nad Unity kompletnie nie rozumiem, a Smolski przekonuje mnie na płytach, na których słychać że jest gitarzystą Rage czyli Carved in Stone, 21 i WTTOS.

Frank

berba

firesoul

Dopiero teraz znalazłem:

[link widoczny dla zalogowanych]

\m/

Z tym, że oryginalny to ich poniosło ale za to najlepszy

https://www.youtube.com/watch?v=NGGnXod_fbY

Sanctified

Niby fajnie, ale... Analizując tematu na chłodno, to nic więcej jak kolejny dowód na to, że stare zespoły nie mają pomysłów ani na nową muzykę, ani na przyciągnięcie nowych fanów i coraz częściej ograniczają się do żerowania na sentymentach.
Ale na żywo, oczywiście, chętnie bym zobaczył. Wink

firesoul

Myślisz, że obecny Rage, niezależnie od obecnego poziomu swojej muzyki, cierpi na jakiś zasadniczy spadek popularności, sprzedaży płyt czy frekwencji na koncertach w stosunku do stanu z połowy lat 90-tych?
Ja nie sądzę żeby Peavy miał jakieś niecne motywy i mogę uwierzyć, że też go na starość wzięło na sentymenty i po prostu ma ochotę pograć przez chwilę stare kawałki ze starymi kumplami bez wpływu na to co teraz robi jego macierzysta kapela

robpal

Panowie rozwiązują zespół.

[link widoczny dla zalogowanych]